Prolog


Szczypta Kultury to blog, który założyłem w styczniu 2007 r. w związku z chęcią pisania i opisywania moich wrażeń i odczuć odnośnie wszelkich tworów szeroko pojętej kultury i sztuki. Od początku istnienia bloga podkreślam, że moje wpisy mają charakter dosyć subiektywny, acz dążę też by jak najobiektywniej oceniać tematy, nad którymi się pastwię. W miarę prowadzenia bloga, mój styl pisania rozwijał się, zdobywając grono czytelników. W kwietniu 2012 r. zdecydowałem się przenieść bloga na platformę Blogger. Wcześniejsza jego postać dostępna jest do wglądu pod adresem: http://szczyptakultury.blog.onet.pl/, gdzie również zapraszam.

Ciastka

wtorek, 20 maja 2014

Sztuka na wtorek: "Pocałunek", Gustav Klimt, 1908 r.

Gustav Klimt, "Pocałunek", olej na płótnie, 180 x 180 cm
W kontekście malarstwa Gustava Klimta (1862 - 1918), obraz "Pocałunek" jest uznawany za jedno z najwybitniejszych dzieł austriackiego symbolisty. Dzieło to jest równocześnie też określane jako opus magnum europejskiej secesji, poprzez m.in. swoją ornamentykę i jaskrawą kolorystykę. Były to cechy tego właśnie stylu, którym pałali się artyści na przełomie wieków XIX i XX.
Klimt uznawany za wodza wiedeńskiego nurtu modernistów, mógł konsekwentnie realizować rozwój swojego stylu malarskiego, przewodząc innym symbolistom w krucjacie przeciwko akademickości sztuki. No i "Pocałunek" jest właśnie jego wybitnym osiągnięciem w ramach tej walki.
Na obrazie widzimy dwoje kochanków na moment przed zbliżającym się pocałunkiem. Znajdują się nad upstrzoną kwiatami skarpą (przepaścią?). Mimo, że zlewają się w jedno, można odróżnić szaty obojga po różniącym się zdobnictwie. Suknia kobiety upstrzona jest kwiatami, bardziej zwiewna i delikatna. Wrażenie potęgują też bose stopy, które potęgują wrażenie intymności chwili, w której znaleźli się bohaterowie. Strój jej kochanka ma bujną, ale zachowawczą ornamentykę. Jeśli szaty obojga mogą coś zdradzać o ich emocjonalności, to sugerowałyby dużą wrażliwość obojga, ale to już mój bardzo luźny pomysł interpretacyjny...
Mimo, że mężczyzna zdaje się górować nad kobietą, nie ma to w tym przypadku związku z dominacją nad partnerką. Jest to bardziej związane z byciem symbolicznym ochroniarzem, który zapewnia lubej osłonę i bezpieczeństwo. Układy dłoni obojga zdają się sugerować wzajemne uczucie, które skłania ich do pocałunku nad przepaścią. Można snuć domysły, czy to właśnie ten pocałunek nie jest czynnikiem, który nie pozwala im spaść. Ponadto ich głowy otacza coś na kształt aureoli - może to być znamieniem świętości ich uczucia, swoistą apoteozą miłości (jejku, jak ja lubię taką symbolikę). Choć w biografii malarza możemy znaleźć informacje, że prowadził bujne życie erotyczne, to jednak nie musi to wykluczać jego oddania dla ideałów i nieskazitelnej formy miłości, którą przedstawia omawiany obraz. Takie rzeczy nie śniły się Munchowi, o czym już kiedyś pisałem.
Co jeszcze ciekawe - obraz powstał w okresie, kiedy Klimt żywo fascynował się złotem i opiłki tego szlachetnego kruszcu posłużyły mu jako dodatkowe tworzywo, oprócz farby olejnej.

Miłość i złoto - czego chcieć więcej? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz