Prolog


Szczypta Kultury to blog, który założyłem w styczniu 2007 r. w związku z chęcią pisania i opisywania moich wrażeń i odczuć odnośnie wszelkich tworów szeroko pojętej kultury i sztuki. Od początku istnienia bloga podkreślam, że moje wpisy mają charakter dosyć subiektywny, acz dążę też by jak najobiektywniej oceniać tematy, nad którymi się pastwię. W miarę prowadzenia bloga, mój styl pisania rozwijał się, zdobywając grono czytelników. W kwietniu 2012 r. zdecydowałem się przenieść bloga na platformę Blogger. Wcześniejsza jego postać dostępna jest do wglądu pod adresem: http://szczyptakultury.blog.onet.pl/, gdzie również zapraszam.

Ciastka

wtorek, 14 maja 2013

"Mistrz i Małgorzata" - grafiki i ilustracje inspirowane powieścią Mihaiła Bułhakowa

Każdy posiada swoje ulubione pozycje literackie – książki, które na jednym oddechu wymienia, kiedy zostaje o takowe zapytany. Takie, które odcisnęły na nim silne piętno i ukształtowały w istotnym stopniu jego wrażliwość na literaturę.

Zdarzały mi się tak frapujące pozycje literackie, że zasypiałem z książką, a kiedy oczy otwierałem rano, to zamiast śniadać się – czytałem dalej. Ba! Całkiem serio i całkiem dosłownie: zdarzało mi się czytać idąc gdzieś ulicą i (całkiem dosłownie!) przypieprzyć głową w słup lub inną przeszkodę. Ze trzy razy przeżyłem taką przygodę. Zaczytać się i wysiąść kilka przystanków za daleko – to zdarzało mi się nader często. Dlaczego to piszę?

Jedną z takich ważnych dla mnie książek jest właśnie „Mistrz i Małgorzata”, wyborna klasyka, którą to popełnił Mihaił Bułhakow. W czasach gdy chodziłem do liceum, nie była to pozycja obowiązkowa, ale szczęśliwy los chciał, że nasza fantastyczna polonistka przerabiała to z nami (pozdrawiam, Pani Agnieszko!). Mówię o tym, ponieważ niezbyt chętnie sięgałem wtedy po takie „objechane” tytuły i w tym wypadku mógłbym się zmierzyć z tą powieścią długo później.
Z moją drugą kapelą, The Moskitos, mieliśmy nawet utwór „Kot Behemot” mojego autorstwa, gdzie ochoczo opisywałem różne incydenty związane z jednym z bohaterów i zarazem chyba najważniejszym kotem w literaturze.

Bo „Mistrz i Małgorzata” to książka niezwykle inspirująca. Wariacje na jej temat można było obserwować w niemal każdej dziedzinie sztuki. Ja przygotowałem dla Was kolekcję obrazów i grafik, które powstały w odniesieniu do niej. To tylko skromny wybór, gdyż tego materiału jest nieskończenie dużo, a gdyby jeszcze rozważać bardzo luźno inspirowane powieścią dzieła…

Enjoy!
Torgsin on Fire - Enrico Riposati, Włochy
Il Maestro e Margherita - Antonio Natale, Włochy
A Mester és Margarita - Zsolt Borbély, Czechy
Kot Begemot - Victoria Mistveil, Rosja
A Mester és Margarita - Csilla Kovács, Węgry
Hapless Visitors - Vladimir Yanovskiy, Ukraina
Mistrz i Małgorzata - Albina Horbaczewska and Jarosław Spuła, Polska
"Nie rozmawiaj z nieznajomymi"

Woland and Behemoth - Huczek Zoltán, Węgry 
 Flying away from Moscow - Predrag Djukic
Margarita and Behemoth - Akemi Shinohara, Japonia

wtorek, 7 maja 2013

"Blacksad", czyli czarny kot w prochowcu na tropie


Słuchajcie. Na początek, jak to nieraz bywało, poczęstuję Was odrobiną prywaty: o trzech rzeczach, które lubię.
Nieraz spotkałem się z opinią – trafną bezapelacyjnie – że jestem kociarzem. W zasadzie wszyscy lubią zwierzęta, prawda? Niektórzy szczególnie upodobali sobie koty właśnie. Psy też są bardzo spoko, ale to koty np. stały się symbolem Internetu i generowanego tam, na masę, Lol-contentu. Koty są zajebiste – ogólnie rzecz biorąc.
Lubię także filmy w stylistyce noir. Kolorystyka, konstrukcja i wyrazistość postaci, intrygi i wiele, wiele innych czynników sprawia, że taka stylistyka wyraźnie mi odpowiada. Czy to w swojej korzennej postaci, czy też nawet uwspółcześnione wariacje na jej temat.
Trzecia rzecz, podsumowująca ten wstęp: uwielbiam komiksy. Mógłbym snuć w tym miejscu epolety na temat tejże formy, ale wystarczy zanotować fakt.
Po co to piszę? Bo komiksowa seria „Blacksad” zawiera wszystkie lubiane przeze mnie elementy. Łączą się wręcz na zasadzie synergii. Komiks w klimacie noir, a tam antropomorficzne postacie z kotem w roli głównej. I to nie wszystkie argumenty, dlaczego „Blacksad” jest zajebisty.
źródło
Zebrało się dwóch Hiszpanów: Juan Díaz Canales (scenariusz, tekst) oraz Juanjo Guarnido (rysunki) i postanowili stworzyć komiks inspirowany filmami noir z pierwszej połowy XX w. Akcja serii „Blacksad” dzieje się w Nowym Jorku lat `50. Tytułowy bohater, John Blacksad, to detektyw. Jest on czarnym kotem, ale pyszczek (eufemizm niepasujący do tego bohatera…) ma biały, co m.in. budzi konsternację rasistów w tomie „W śnieżnej bieli”.  John jest prywatnym detektywem i bada sprawy morderstw, zaginionych ludzi. Jest diabelnie skuteczny w swoim fachu – udaje mu się rozwiązywać wiele zagmatwanych spraw.
Tytułowy Blacksad to typ bohatera, który czerpie z wizerunku, jaki został ukonstytuowany przez aktorów takich jak Humphrey Bogart, czy Jean Paul Belmondo. Kot jest twardzielem, raczej samotnikiem. Nosi typowy detektywom prochowiec (płaszcz). Związki z kobietami na dłuższą metę nie wychodzą na plus, bardziej romanse. John ma zasady, które pozwalają zjednać mu przychylność m.in. Smirnova, komisarza policji. Ten natomiast jest owczarkiem niemieckim, czyli nie jest to klasyczne „jak pies z kotem”. Drugim przyjacielem głównego bohatera jest Weekly, reporter magazynu What`s News – niezwykle sympatyczna postać, która swoją fajtłapowatością czasami rozładowuje miejscami ciężkawy klimat. Weekly jest rudawo-białą męską łasicą podobnym do lisa.
źródło
Do tej pory ukazały się cztery tomy/zeszyty serii „Blacksad”. Wszystkie są dostępne także w polskim wydaniu. Krążyły także echa o ekranizacji filmowej, która byłaby niewątpliwie apetycznym kąskiem dla miłośników klimatu, do których należę. Niestety od lat nic nie słychać aby prace szły do przodu, więc nie należy się zbytnio nastawiać…
Mocne strony tych komiksów, to historia i rysunki. Czyli w skrócie rzecz ujmując – wszystko. Sprawy, które przychodzi rozwiązywać Blacksadowi w ramach detektywistycznej kariery wciągają, pojawiają się nowe wątki, zmieniają się podejrzani itp. – wzorowa narracja. Co do rysunków natomiast – Guarnido, odpowiedzialny za nie, od 1993 r. pracuje dla Disneya, więc kreska może wydawać się znajoma.

Świetny komiks – rozrywka na najwyższym poziomie. Nic dodać, nic ująć.
źródło