Prolog


Szczypta Kultury to blog, który założyłem w styczniu 2007 r. w związku z chęcią pisania i opisywania moich wrażeń i odczuć odnośnie wszelkich tworów szeroko pojętej kultury i sztuki. Od początku istnienia bloga podkreślam, że moje wpisy mają charakter dosyć subiektywny, acz dążę też by jak najobiektywniej oceniać tematy, nad którymi się pastwię. W miarę prowadzenia bloga, mój styl pisania rozwijał się, zdobywając grono czytelników. W kwietniu 2012 r. zdecydowałem się przenieść bloga na platformę Blogger. Wcześniejsza jego postać dostępna jest do wglądu pod adresem: http://szczyptakultury.blog.onet.pl/, gdzie również zapraszam.

Ciastka

sobota, 22 marca 2014

Teraz słucham #1


Jakiś czas temu pisałem o tym, że zamierzam stworzyć na blogu kilka stałych cyklów, ale jeszcze nie zacząłem wprowadzać tej koncepcji w życie. Do teraz. Dzisiaj jadąc autobusem słuchałem sobie muzyki i pomyślałem, że najbanalniejszy pomysł może być najlepszy. Tak też ruszam z cyklem "Teraz słucham", gdzie będę pisał pokrótce co u mnie ostatnio leci z głośników, czy też na słuchawkach. No i to jest pierwsza edycja.

Nie da się ukryć, że co nieco odnośnie moich zajawek przewija się przez mój facebookowy profil, jak i Kanał Muzyczny - fanpage z teledyskami, który prowadzę z kumplem. Ale to rzecz jasna nie jest wszystko. Od jakiegoś tygodnia jest kilka rzeczy, którymi szczególnie się jaram. Po kolei.

Current 93 wydali nowy album. David Tibet nie odpuszcza i otrzymujemy naprawdę wyborny, klimatyczny i do głębi przeszywający album. A wśród gości, po mistrzowsku: Nick Cave, John Zorn i Antony Hegarty. Byłem arcyciekawy tego albumu i zaspokoił mnie w zupełności. To co najlepsze w Current 93, a do tego udany wkład gości. "I Am The Last Of All The Field That Fell: A Channel" to wydawnictwo, które sprawdza się nie tylko podczas medytacji w półmroku, ale także w krakowskich środkach komunikacji miejskiej. Pozwala uciec.
Lebanon Hanover to jedno z moich dwóch ostatnich odkryć. Surowa, ale bardzo wyrazista sekcja rytmiczna na post-punkową modłę, nowofalowy chłód. Nostalgia, melancholia i apatia w głosie duetu pięknie komponuje się z muzyką, która trąci latami `80. Testowałem na znajomych i podoba się nawet tym, którzy nie siedzą w takich klimatach na co dzień.

Drugim moim odkryciem jest włoska formacja Soviet Soviet. Tu z kolei otrzymuje słuchacz ściany gitar, szybkość, ale wszystko grane ze spuszczoną głową i wzrokiem wpatrującym się w buty. Mimo, że najprościej opisać ich jako shoegaze, to sporo w tej muzyce jest także nowej fali. Tak jak w przypadku wyżej wspomnianych. To co tygrysek-autor lubi najbardziej. No może nie najbardziej, ale lubi niewątpliwie.

Od długiego czasu katuję z przerwami "The Travels" - ostatni album Molly Nilsson. O mojej szczerej sympatii do Szwedki już kiedyś pisałem. Właśnie się zacząłem zastanawiać: co jest ze mną nie tak? Wszak muzyka, mieszkającej w Berlinie Molly, jest także dosyć chłodna i surowa. Wpasowuje się więc w atmosferę ostatnio słuchanej muzyki. Jest jednak coś ulotnego i bardzo optymistycznego, co przewija się na jej ostatnim wydawnictwie. Podróże służą ludziom, jak widać. Szczególnie trasy koncertowe.

Na koniec wisienka na torcie, czyli ścieżka dźwiękowa z wybornego, jarmuschowego "Tylko kochankowie przeżyją". O filmie pisałem tutaj, stwierdzając, że na dobrą sprawę - muzyka w tym filmie jest niemalże pełnoprawnym aktorem. Myślę, że nawet nie oglądając filmu, można się zachwycać muzyką, w której zresztą maczał też palce sam Jarmusch.

Tylu już tu chłodu było, że na koniec tylko nadmienię, że mimo tego, że do czerwca daleko, to słucham też ostatnio sporo Death In June ;)

P.S. No, to pierwszy odcinek za mną. Kości zostały rzucone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz