Prolog


Szczypta Kultury to blog, który założyłem w styczniu 2007 r. w związku z chęcią pisania i opisywania moich wrażeń i odczuć odnośnie wszelkich tworów szeroko pojętej kultury i sztuki. Od początku istnienia bloga podkreślam, że moje wpisy mają charakter dosyć subiektywny, acz dążę też by jak najobiektywniej oceniać tematy, nad którymi się pastwię. W miarę prowadzenia bloga, mój styl pisania rozwijał się, zdobywając grono czytelników. W kwietniu 2012 r. zdecydowałem się przenieść bloga na platformę Blogger. Wcześniejsza jego postać dostępna jest do wglądu pod adresem: http://szczyptakultury.blog.onet.pl/, gdzie również zapraszam.

Ciastka

czwartek, 20 marca 2014

Miłość, która daje długowieczność - "Tylko kochankowie przeżyją"


Zastanawiałem się co może wyjść za twór, kiedy reżyser pokroju Jima Jarmuscha zabiera się za tak wyświechtany i przemielony we współczesnej (pop)kulturze temat jak wampiry. W zasadzie jednak użycie takiego lejtmotywu jest kwestią drugoplanową. Sama opowieść bowiem jest o czym innym poniekąd. Tego akurat spodziewałem się, znając twórczość białowłosego reżysera bardzo dobrze.
Dwoje ludzi (?!), którzy kochają się wzajemnie. Przez wieki. On ma na imię Adam (Tom Hiddleston), ona zaś Eva (Tilda Swinton). Rzecz jasna wybór imion dla głównych bohaterów także nie jest bezzasadny. Tytułowi kochankowie mieszkają w dalekich od siebie miejscach: on w opustoszałym postindustrialnym Detroit, ona w egzotycznym Maroku. Mentorem Evy jest mieszkający tam także Christopher Marlowe (John Hurt), czyli XVI-wieczny poeta angielski, który w fabule Jarmuscha żyje do tej pory, właśnie jako wampir. Od jego wiersza także wziął się tytuł filmu. Co do nacji wampirzej, pojawia się także rozpieszczona i nieokrzesana siostra Evy imieniem Ava (Mia Wasikowska). Trzon akcji opiera się na wizycie Evy u ukochanego, którą mu składa w Detroit.
Adam jest znużonym, pogrążonym w depresji muzykiem, który kontakt ze światem zewnętrznym ogranicza do składania zamówień na instrumenty i gadżety u Iana, jedynego zombie (jak w swych rozmowach określają ludzi), którego jest w stanie tolerować. No, odwiedza też znajomego doktora, który zaopatruje go w krew.
Jego luba jest przygnębiona jego kondycją, acz podziela jego zawód nad ludzkością i współczesną kondycją człowieka. Żyjąc tyle wieków posiedli olbrzymią mądrość i wiedzę. Opierając się na nich są w stanie krytycznie popatrzeć na ludzi i świat jaki tworzą. Brakowało mi tego w historiach o wampirach zawsze - przecież żyjąc tyle wieków można poznać i nauczyć się znacznie więcej. Wampiry Jarmuscha mają możliwość oceniać, ponieważ ich "staż" na Ziemi oraz dystans wobec ludzi predestynuje ich ku temu. Jednocześnie jednak nie zatracili zdolności do zachwytu i percepcji piękna. Właśnie też przez to, że dane im jest móc lepiej poznać obiekt potencjalnej admiracji i mają więcej czasu by się rozsmakować w życiu (jak by nie patrzeć, mimo kontekstu wampirów). Jim Jarmusch ma swoim dorobku sporo dzieł przetwarzających motyw drogi. Jeśli patrzeć na ten film w tych kategoriach, to tutaj widzimy pętlę - nieśmiertelni bohaterowie i droga, która cały czas się wokół nich zmienia (kolejne wieki i cywilizacje). Niekończąca się podróż.
Nie fabuła jest główną siłą tego filmu, ale atmosfera i kunszt z jakim został zrealizowany. Jim Jarmusch niejednokrotnie podkreślał w wywiadach, jak ważna dla niego jest muzyka w kontekście filmów, które tworzy. Dla mistrzowskich ujęć i kompozycji, które w idealny sposób komponują się ze ścieżką dźwiękową, warto obejrzeć "Tylko kochankowie przeżyją". Ja osobiście sowicie nakarmiłem mój zmysł estetyczny. Scena z wytłumaczeniem teorii stanów splątanych (tzw. paradoks EPR) także składa się na odbiór i piękno tego obrazu, acz buduje nastrój pięknem nauki i kontekstem.
To co może lekko mnie ubodło, to specyficzny "sentymentalizm" głównych bohaterów, którzy często wspominają sytuacje i postaci z historii. Odnosiłem wrażenie, że to zabieg mający wciąż uzmysławiać widza, że faktycznie tyle wieków życia za nimi. No ale to drobnostka. Sam film to wyborna uczta i dowód na to, że ktoś taki jak Jim Jarmusch może wziąć się nawet za tak "niebezpieczny" motyw jak wampiry i tego nie spartolić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz