Co można powiedzieć na samym początku, podsumowując obie części "Fire"? To już nie są te same skinsy - klimat jest zupełnie inny, trochę mroczniejszy i pozbawiony tej młodzieńczości jaka cechowała ten serial. Sama postać Effy nie wyewoluowała aż tak bardzo jednak mimo założenia żakietu i zajęcia biurka w korpo. Romans z szefem + nieszczęsny, zakochany Dominic - to już gdzieś było. Gdzieś w skinsach zresztą... Mocnym punktem jest śmiertelnie chora Naomi i pojawia się także Emily, jej życiowa partnerka (obie znane z drugiej generacji). Pokazano tu emocje, cały wątek potrafi wzruszyć. Pomijając trochę banalną tendencję uśmiercania co najmniej jednego spośród bohaterów na dwa sezony.
Mocnym punktem jest jednak aktorstwo: Kaya Scodelario jako Effy i Lily Loveless jako Naomi tworzą wyraźne kreacje, spójne ze swoimi postaciami z poprzednich serii. Kathryn Prescott jako Emily pojawia się bardziej epizodycznie.
Co ciekawe: Twitter szumi od jęków zawodu, że nie zostało nic powiedziane odnośnie Freddiego (dawny luby Effy, zginął w czwartym sezonie) - ten wątek jest zamknięty, acz tutaj raczej odpowiedzi będzie można szukać gdy zacznie się "Rise" bo to przecież Cook rzucił się na złowieszczego doktora, który odebrał jego przyjacielowi życie. I tak się czwarty sezon zakończył, więc może ciekawość publiki zostanie jeszcze zaspokojona.
Przed nami "Pure" i losy Cassie, jednej z ulubionych postaci miłośników serialu.
źródło |
źródło |
źródło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz